Udało się, chociaż przez większość roku nic nie wskazywało na to, że się uda. Na początku szło dobrze, nawet bardzo dobrze i w marcu wyprzedzałam plan o kilka książek. Potem zaczął się młyn w pracy, który spowodował, że nagle kilka tygodni mi uciekło, a ja nie przeczytałam ani słowa, które nie było biurokratycznym papierkiem lub wypocinami dziesięciolatka. Miałam nadrobić w wakacje. Lipiec spędziliśmy w Stanach i chociaż trochę poczytałam, to ani nie wykonałam lipcowego planu, ani nie nadrobiłam kwietniowo-czerwcowych strat. Sierpień był trochę lepszy, ale zaraz zaczął się wrzesień i szkolny młyn a ja wciąż byłam do tyłu. Dopiero kiedy w listopadzie zostałam uziemiona w domu na miesiąc po operacji usunięcia migdałów nadrobiłam i nadgoniłam. Oprócz czytania nie byłam w stanie nic innego zrobić. Wolałabym nie mieć tego miesiąca w domu i nie przeczytać tych książek, ale tak się stało i chociaż z tego okropnego doświadczenia wynikło coś pozytywnego.
Czy przeczytam 52 książki w 2016? Może, ale spinać się nie będę, na pewno nie planuję długoterminowych pobytów w łóżku!
A oto moja pięćdziesiątka dwójka:
Do końca roku jeszcze kilka dni, potencjalnie mogłabym do tej listy coś jeszcze dorzucić, ale chyba nie ... rozwarzam pewien kreatywny projekt na Nowy Rok i chyba się nim powoli zacznę zajmować. Czytać będę co najwyżej książki kucharskie - a mam dwa nowe nabytki, bardzo zajmujące i inspirujące ...
Ja póki co czytam bajki na dobranoc ;) ale dobrze, że w ogóle czytam, prawda? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Czytanie bajek dzieciom jest o wiele waniejsze niz czytanie dla wlasnej przyjemnosci :) Przemawia przeze mnie belfer :)
Usuń