Stój! Zostań! Chcę Cię przekonać do wątróbki (drobiowej - do innej sama muszę się jeszcze przekonać).
Mogę Cię tylko przekonać jeśli zechcesz wykonać kilka prostych czynności w kuchni. Potrzebne ci będą: wątróbki drobiowe, czerwona cebula, masło, trochę porto (może być inne wino, ale porto ma sens), masło, koperek, czili (u mnie świeże, ale płatki są ok), zielenina (najlepszy jest jarmuż, ale robię też z kapustą włoską - z nią na zdjęciu), sól i pieprz.
Posiekaj kapustę, wrzuć do garnka, dodaj małą ilość wody (około filiżanka na całą główkę kapusty), przykryj, posól, popierz, dodaj posiekane czili i przykryj. Kapusta ugotuje się, a raczej uparuje, w parę minut. Dobrze żeby była lekko al dente i jeszcze zielona. Wyłącz, odcedź, wrzuć łyżkę masła i solindą łychę posiekanego kopru. Wymieszaj i niech sobie kapucha poczeka na wątróbki. Na patelni rozpuść masło, wrzuć cebulę posiekaną w piórka i zeszkij na małym ogniu. Kiedy cebula będzie miękka, wrzuć posiekane wątróbki. Podkręć ogień,szybko obsmaż wątróbki, dodaj chlust porto, pogotuj chwilę, zmniejsz ogień i gotuj tak długo (raczej krótko) aż będą gotowe. Ja lubię gdy moje są jeszcze lekko różowe. Nie należy dopuścić do tego żeby umarły drugą śmiercią i stwardniały. Przełóż kapustę na talerz, na wierzch połóż wątróbki i ... zjedz.
Że kapusta z koperkiem dobrze się je wiadomo. Że pikantna kapusta jest lepsza od nie pikantnej to chyba też jasne. To że maślana, bardzo pikantna kapusta - nie od pieprzu lecz od czili - jest lepsza od lekko pikantnej to może być dla niektórych objawienie. Lekko słodkawe od porto i cebuli wątróbki na pikantnej, koperkowej kapuście to jest doznanie jakiego się nie spodziewasz. Zrób więc!
Mnie do wątróbki w ogóle nie musisz przekonywać - uwielbiam wątróbkę! Kiedyś jak jeździłam do Łodzi zawsze zatrzymywałam się w Emilii w jakimśtam przydrożnym barze (chyba już go nie ma) właśnie na wątróbkę. Ale nie przekonasz mnie żebym regularnie stała przy kuchni i cokolwiek gotowała:-)
OdpowiedzUsuńHe, he! Ja uwielbiam twórcze aspekty gotowania, chociaż rozumiem, że ktoś może nie lubić, nie mieć czasu czy ochoty. Nie miałabym też nic przeciwko temu, żeby ktoś mi takie dania gotował ;)
OdpowiedzUsuńJa dość często wątróbkę mam na stole. Mój syn ją lubi a w związku z tym, że miał swego czasu niedobór żelaza więc mama serwuje zapobiegawczo wszystko co żelazo zawiera. ;) Przepis wart uwagi i wypróbowania :))
OdpowiedzUsuńO jak ja bym chciała żeby moje dzieci lubiły wątróbkę! Nawet nie popatrzą. Polecam przepis!
OdpowiedzUsuń