niedziela, 13 kwietnia 2014

Irlandzki łańcuch, cz.3, ostatnia






Skończyłam.

To była bardzo ciężka praca. Popełniłam mnóstwo błędów i miałam momenty kiedy chciałam się poddać. 

Jednak skończyłam. Pomimo miejscowych koślawości, niedokładności i tragicznego spodu (serio), bolących rąk i zakwasów w prawej łydce (serio) - było warto.

Quilt leży na łóżku Madzi. Madzi się podoba. Piotrek mówi, że czas na quilt dla niego. Magda się z nim kłóci, że najpierw ma być wielka poducha biedronka dla niej.

Może jednak najpierw spodnie dla mnie.

Od wielkich form muszę odpocząć.





 

8 komentarzy:

  1. Jesteś Bardzo Dzielną Niewiastą!
    Podziwiam upór, zapał i konsekwencję, której mi tak brakuje.
    Jestem pod wrażeniem Twojej pracy i gratuluję :)
    Choć zupełnie nie w moim stylu, to quilt jest naprawdę świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, dziękuję. Jeszcze nie do końca do mnie dotarło, że ją skończyłam ;)

      Usuń
  2. W moim tak, chętnie przyjmę, jak się znudzi:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znudzi się, sis, albo zanim się znudzi to Ty wyśmigasz własną.

      Usuń
  3. Gratuluję!!!!
    1. uporu, determinacji i w końcu osiągnięcia celu :)
    2. koloru, wzoru, wykonania (ja tam żadnych koślawości nie widzę :) - załóż inne okulary!! :)
    3. zadowolenia dzieci, wszak walka o narzutę jest tego idealnym dowodem :)))))
    Jak dla mnie bomba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      1) jestem dumna z tego, że się nie poddałam :)
      2) trochę koślawo jednak jest, walking foot dużo daje, ale to narzędzie jak każde inne i trzeba się nauczyć jak je używać, im dalej w las tym było lepiej, spód jednak nie nadaje się do pokazania ;)
      3) i to było najważniejsze! W dodatku moje dziecko ścieli teraz rano łóżko bez gadania !!!

      Usuń
  4. Ależ to cudne jest ! Jestem pod wrażeniem. Super!

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zechcecie zostawić po sobie kilka słów

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...