Samo szycie tu ostatnio. Mam na tyłach głowy inne wpisy, ale coś nie mogę się do nich zabrać. A z szyciem prostsza sprawa, szyjesz, robisz zdjęcie i koniec wysiłku, myśleć bardzo nie trzeba. To znaczy bardzo trzeba, ale podczas szycia a nie robieniu posta. Z tym myśleniem jednak jest tak, że nie zawsze idzie ono na pełną parę w czasie szycia i potem wychodzą kwiatki. Kwiatki rosną również tam gdzie instrukcje niezbyt odpowiadają umiejętnościom. Ale od początku...
Nie zawsze kupuję Burdę, często przeglądam ją w sklepie i stwierdzam, że nic z niej nie uszyję nigdy. Zawsze ... Źle. Stop. Burdę tutaj można kupić dopiero od około roku. Od tamtej pory kupiłam pięć. Czyt. mniej więcej w co drugiej coś tam mi się podoba. Podoba to też złe słowo, może inaczej: myślę, że byłabym w stanie coś z tego uszyć i nadawałoby się to do chodzenia. Od kupienia do faktycznego uszycia jednak potrafi być bardzo daleko. Dopiero teraz uszyłam swoją pierwszą burdową rzecz.
Nie jest to jednak faktycznie pierwsza rzecz, którą uszyłam z burdy. Uszyłam już kilka, ale to było 17 lat temu. Zapomniała jaka to zabawa z odszukiwaniem elementów na bluprincie, odrysowywaniem, dodawaniem zapasów na szwy. Nie pamiętałam też że instrukcje takie lakoniczne. A może i wtedy nie były? Lakoniczne to złe słowo, niektórych, zapewne oczywistości, po prostu brak. Nie ma co jednak narzekać, bluzka jest.
Wygląda na mnie tak:
Wstyd, ale nawet nie wiem co to za materiał. Kupiłam go bo podobał mi się wzór i wydawało mi się, że będzie grał z krojem. Z racji tego, że na górze są marszczenia i bluzka ma być obszerna, uszyłam rozmiar mniejszą niż powinnam. Jak widać i tak ma w bębnie luz. Totalnie pogubiłam się w obszyciu i zapęciu rękawa - bo pomiędzy pierwszym a drugim zdaniem w instrukcji obszywania w środku zabrakło eseju. Musiałam improwizować. To samo było z wykończeniem przedniej listwy. Grrr. Tu też improwizowałam, ale wyłączyło mi się pod sam koniec myślenie i dziurki na guziki zrobiłam poziome zamiast pionowych. Eh.
Jest zupełnie nadająca się do noszenia. Dekolt trochę za głęboki jak na mój gust, ale z czymś pod spodem wygląda ok. Pomyślałam o tym (naprawdę zwolniłam obroty) dopiero po zrobieniu zdjęcia, więc na nim stójka trochę przyklepana żeby nie świecić światu bielizną. To taka stójka z lekka przyklepucha tak czy inaczej.
Na pięknej modelce z Burdy bluzka wygląda jak na modelce.
Takiś jakiś marudzący mi ten wpis wyszedł. To trochę dlatego, że jestem trochę z siebie zadowolona (o łał, uszyłam bluzkę i to ze śliskiego materiału, z karczkiem, marszczeniami i innymi bajerami), a z drugiej strony zajęło mi dwa dni uszycie bluzczyny... dwa dni! W dodatku nie jest perfekcyjna, tam uciekło, to nie równo ... eee, co tam będę wszystkie błędy wyliczać.
Ja to bym chciała, żeby wszystko było perfect. Od razu. Jak nie jest to mi siada na humor. Ale nic tam nic. Nadaje się do noszenia. Zakładam ją jutro do pracy.
Nie jest to jednak faktycznie pierwsza rzecz, którą uszyłam z burdy. Uszyłam już kilka, ale to było 17 lat temu. Zapomniała jaka to zabawa z odszukiwaniem elementów na bluprincie, odrysowywaniem, dodawaniem zapasów na szwy. Nie pamiętałam też że instrukcje takie lakoniczne. A może i wtedy nie były? Lakoniczne to złe słowo, niektórych, zapewne oczywistości, po prostu brak. Nie ma co jednak narzekać, bluzka jest.
Wygląda na mnie tak:
Wstyd, ale nawet nie wiem co to za materiał. Kupiłam go bo podobał mi się wzór i wydawało mi się, że będzie grał z krojem. Z racji tego, że na górze są marszczenia i bluzka ma być obszerna, uszyłam rozmiar mniejszą niż powinnam. Jak widać i tak ma w bębnie luz. Totalnie pogubiłam się w obszyciu i zapęciu rękawa - bo pomiędzy pierwszym a drugim zdaniem w instrukcji obszywania w środku zabrakło eseju. Musiałam improwizować. To samo było z wykończeniem przedniej listwy. Grrr. Tu też improwizowałam, ale wyłączyło mi się pod sam koniec myślenie i dziurki na guziki zrobiłam poziome zamiast pionowych. Eh.
Jest zupełnie nadająca się do noszenia. Dekolt trochę za głęboki jak na mój gust, ale z czymś pod spodem wygląda ok. Pomyślałam o tym (naprawdę zwolniłam obroty) dopiero po zrobieniu zdjęcia, więc na nim stójka trochę przyklepana żeby nie świecić światu bielizną. To taka stójka z lekka przyklepucha tak czy inaczej.
Na pięknej modelce z Burdy bluzka wygląda jak na modelce.
Takiś jakiś marudzący mi ten wpis wyszedł. To trochę dlatego, że jestem trochę z siebie zadowolona (o łał, uszyłam bluzkę i to ze śliskiego materiału, z karczkiem, marszczeniami i innymi bajerami), a z drugiej strony zajęło mi dwa dni uszycie bluzczyny... dwa dni! W dodatku nie jest perfekcyjna, tam uciekło, to nie równo ... eee, co tam będę wszystkie błędy wyliczać.
Ja to bym chciała, żeby wszystko było perfect. Od razu. Jak nie jest to mi siada na humor. Ale nic tam nic. Nadaje się do noszenia. Zakładam ją jutro do pracy.
Ale numer! |telapatia jakaś, czy co? Nieźle się zgrałyśmy i te kolczyki co Ci wczoraj zrobiłam tak dziwnie pasują...:-)
OdpowiedzUsuńPasuja idealnie! Telepatia i geny. A co Ty z tej burdy szyjesz? Ciekawosc mnie zjada.
OdpowiedzUsuńoj tam... marudzisz ;) bluzka wyszła nie najgorzej ;)
OdpowiedzUsuńno dobra.... bardzo ładnie!
materiał uroczy, kolory moje... dekolt też ;)
Ja z Burdy uszyłam dopiero jedną rzecz i też nie było to co na "obrazku w gazetce" :). Moje doświadczenie w szyciu jest malutkie, ale szyje czasem w grupie i słyszę jak dziewczyny mówią, że często wychodzi nie to co na obrazku :P... że musza tym modelkom robić zdjęcia tak, żeby było ładnie :/ Zapewne tej modelce też uklepali stójkę ;)
No racja, zdjecie z modelka jets robione przez sztab ludzi. Ja licze na to, ze czlonek rodizny przynajmniej mi powie zebym wciagnela brzuch. Niestety nie zawsze to mowia ;)
OdpowiedzUsuń