Tradycyjne irlandzkie chleby są pieczone na sodzie. Długo nie były w moim guście. Ja lubię chleby na drożdżach, na zakwasie, wyrastane, przypieczone, z dziurami w środku, pachnące na umór. No, tylko że ... ja prawie nie jem chleba. Nie powinnam jeść chleba. Chleb to przepyszny wróg mojego trzymania się satysfakcjonującej mnie wagi. Poświęcanie więc czasu na pieczenie chleba na zakwasie to masochizm.
Biały chleb na sodzie (Irish soda bread) nigdy nie przypadł nam szczególnie do gustu. To coś co można kupić jeśli przyjeżdża ktoś z Polski w gości (nie żeby to jakoś się często zdarzało). Pełnoziarnisty (wheaten bread) jednak zyskał sobie szczególną sympatię mojej młodszej latorośli. Od czasu do czasu go kupowałam, ale ja się nim nigdy szczególnie nie zachwycałam. Był dla mnie zawsze zbyt słodkawy.
Przed Wielkanocą odświeżyłam zakwas i miałam zamiar upiec solidny bochen żytniego chleba. Mąki były przed Świętami w promocji 3 w cenie 2, więc po wybraniu dwóch które potrzebowałam zaczęłam przeglądać gotowe miksy mąk na różnego rodzaju chleby. Co było trochę poza moimi normami, bo ja lubię wszystko od początku i należycie, nigdy na skróty (świr, wiem). Wybrałam wheaten, Do mąki wystarczyło dodać mleko lub maślankę, opcjonalnie masło i/lub cukier.
Zakwas nie zdążył nabrać mocy. Chleb na nim upieczony był jak cegła, zjadliwa, ale daleka od tego czym jest dobry chleb. Wheaten wyszedł jak marzenie. A że opakowanie zawierało 1,5 kg mąki, tyle, że wystarczyło na trzy bochenki, przez święta jedliśmy właśnie go.
Nie dodałam ani masła, ani cukru i pozbawiony słodyczy wheaten był przepyszny. Od Świąt piekę go cały czas. Najlepsze w nim, oprócz oczywiście smaku, jest to, że robi się go dosłownie chwilę. Wyrobienie ciasta zajmuje pięć minut, pieczenie trzydzieści. Ekspres. Można machnąć go na godzinę przed śniadaniem lub kolacją. Nie muszę chyba nikomu mówić, że najpyszniejszy jest z masłem? Najlepiej irlandzkim solonym!!!
Próbowałam od tamtego czasu różnych gotowych mieszanek (jak i domowych!) i różnych proporcji. Najlepsze w przepisach na wheaten jest to, że są bardzo elastyczne. Najważniejsze są proporcje mąk, to ile płynu się doda ma mniejsze znaczenie. Chleb wyjdzie niezależnie od tego, czy ciasto będzie na tyle gęste, że można go wyrobić ręcznie i piec na blasze, czy na tyle rzadkie, że trzeba wyrabiać łyżką i piec w formie. Osobiście wolę chleby pieczone w formie, robione z rzadszego ciasta, mniej się kruszą. Lepiej też wyrastają chleby pieczone na tłustym mleku niż na maślance. Ale to przecież już kwestia gustu. Trzeba sobie trochę poeksperymentować.
Zakładam, że nie macie dostępu do mieszanki na wheaten, ale to oczywiście w niczym nie przeszkadza, bo jest ona tylko mieszanką mąki pełnoziarnistej, zwykłej, soli i sody. Można sobie samemu wymieszać, nie?
Oczywiście mąki polskie będą się różniły od irlandzkich i ciasto może wyjść nie takie jak powinno, ale cokolwiek wyjdzie wrzućcie do piekarnika, będzie ok!
400 g pełnoziarnistej mąki pszennej
100 zwykłej mąki (nie chlebowej, im mniej glutenu tym lepiej!)
łyżeczka soli
płaska łyżeczka sody oczyszczonej
320 ml maślanki lub mleka
opcjonalnie łyżeczka cukru i/lub łyżka masła
łyżka płatków owsianych do posypania chleba (można też dodać do ciasta)
Wymieszaj suche składniki w misce, połącz z mokrymi. Wyrób ciasto szybko - tylko na tyle żeby składniki się połączyły, Przełóż ciasto na omączoną stolnicę, rozwałkuj na grubość 3 cm. Natnij w krzyż (tradycyjnie, ja tylko tnę raz), wstaw do piekarnika nagrzanego do dwustu stopni, Piecz 30 minut.
Możesz jednak chlusnąć mleka więcej. Chleb na zdjęciu jest zrobiony z rzadkiego ciasta, do powyższych proporcji dodałam około 450 ml mleka.
Muszę dopisać do listy "do zrobienia" :) Lista robi mi się okropnie długa, ale ten chleb wygląda tak apetycznie a opis wykonania brzmi tak łatwo, że nie ma się co zastanawiać, pewnie wypchnie inne rzeczy z kolejki :)
OdpowiedzUsuńByoby mi ogromnie miło :)
OdpowiedzUsuńJaki świetny przepis. Tego właśnie potrzebowałam!
OdpowiedzUsuńM.
proszę bardzo :)
UsuńZrobiłam go dziś wg Twojego przepisu, ale nie wyszło. Coś zrobiłam nie tak. Środek nie dojrzał, skóra za twarda, i 30 minut stanowczo mu nie starczyło w 200 stopniach. Trzeba będzie spróbować jeszcze raz....
OdpowiedzUsuńJeśli skóra za twarda to może piecz w niższej temperaturze ale dłużej. Po wyciągnięciu z piekarnika opukaj od spodu, jak wydaje pust dźwięk to jest gotowy.
OdpowiedzUsuńA ... i jeszcze możesz dolać mleka, jak ciasto będzie rzadsze i będziesz piekła w formie to mniejsze ryzyko, że nie wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń