środa, 19 września 2012
Shannon i inne przypadki
Dwunasta.
Na pierwszym łóżku leży Shannon. Shannon ma niebotycznie długie sztuczne rzęsy, skołtunione włosy i dres Hello Kitty. Ledwo ją zauważam a już odjeżdża za niebieską zasłonę.
Na jej miejsce wjeżdża Sean z dwuosobową obstawą. Obstawa szybko zasypia na krzesełkach a Sean patrzy bezradnie w sufit.
To co dobiega zza niebieskiej zasłony brzmi jak kłótnia domowa. Męski niski głos krzyczy, a ona nie reaguje. Co piłaś? Co brałaś? Otwórz oczy! Jednak w końcu Shannon nie wytrzymuje i traktuje męski głos wiązanką słów na f i zapewnieniem, że ona tu już nie wytrzyma i chce wrócić do mamy.
Mary - starsza pani w dziwnym białym kapelusiku i z czerwonym nosem - przyjeżdża w towarzystwie i wszystkim dziękuje i wszystkich przeprasza, przykro jej, że towarzystwo zaczęło się wycofywać.
Staram nie patrzeć się na wypełniające się czerwienią fiolki.
Pan z amerykańskim akcentem miał bardzo intensywny dzień, zaliczył Giant's Causeway, Carrick-a-Rede, Portrush i nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Ma rozległą wiedzę w dziedzinie środków przeciwbólowych.
Kapelusik jest prowizorycznym opatrunkiem. Pod nim rozcięcie jakiego nigdy nie widziałam, nos jest złamany.
George czeka na transport do innego szpitala.
Shannon awanturuje się z pielęgniarką. Nie chce być badana, chce taksówkę do domu. Szpital nie wezwie jej taksówki jeśli nie da się zbadać, dopóki nie da się zbadać nie jest pacjentką.
Trafiam za jedną z zasłonek.
Alarm. Wszyscy gdzieś biegną. Po chwili ruch wraca na korytarz.
Za niebieską zasłonką czas biegnie bardzo powoli.
Będę żyć.
Wychodzę do poczekalni dla mniej nagłych, czekam na transport.
Grupa młodych dziewcząt i chłopców. Dziewczyny na boso, nieludzko wysokie złote, czarne i niebieskie obcasy leżą pod krzesłami. Chłopcy leżą w poprzek krzesełek, wszyscy oprócz jednego w zakrwawionej koszulce, trzyma się za szczękę i pluje krwią do tekturowej nerki.
Część towarzystwa odjeżdża taksówką, przepraszają, ale muszą wstać rano do szkoły.
Patrzę przez okno na podjazd. Czekam.
Popycha mnie kobieta, jej syn przeprasza, mama ma problemy z błędnikiem.
Jest, jedziemy.
Czwarta trzydzieści.
Sądzisz, że zasnę zanim będę musiała wstać?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeśli zechcecie zostawić po sobie kilka słów