czwartek, 4 października 2012

Un bel libro



Siedzę. Czekam aż się zagotuje woda na makaron. Zgodnie z życzeniem Magdalenki będzie zapiekanka z makaronu: macaroni, passata, mascarpone, czosnek i świeże oregano. Szastu prastu i jest. Nie ma to jak włoskie smaki. Uwielbiam włoskie smaki. Uwielbiam wszystko co związane z Włochami. Wiem, wiem, Wy też.
Ostatnio nawet obejrzałam program BBC Nigellissima pomimo tego, że Nigella mnie drażni, ale że z włoska to obejrzałam. Od razu się tłumaczę dlaczego mnie Nigella drażni: dlatego, że jak na Angielkę jest zbyt włoska. Wygląda jak Włoszka, mówi głosem, który by pięknie brzmiał we włoskiej kłótni, ale mówi po angielsku. Gdyby jeszcze źle po nim mówiła, gdyby kaleczyła tak jak Włoszka, to by przeszło, ale nie. Coś mi się mocno w niej gryzie więc oglądać ją wolę zdecydowanie na zdjęciach. Jednak obejrzałam i to razem z moją dziecinką, której niezwykle spodobały się steki z programu (zwykłe ale odpoczywają na oliwie z octem, czosnkiem i ziołami) i bardzo nalegała żebym zrobiła. Zrobiłam i były bardzo smaczne, zrobiłam też do nich frytki z programu, które okazały się być fantastyczne (nieobrane ziemniaki kroisz wrzucasz na zimny olej i smażysz aż się usmażą - niesamowicie chrupkie, pycha). Jednak wszystko to jakoś mało włoskie było, a apetyt na Italię mi się bardzo zaostrzył. Dlatego gdy wczoraj w bibliotece w dziale kuchennym wzrok mi się zatrzymał na słowie Italia i nazwisku Carluccio nawet do środka nie zajrzałam tylko wzięłam w ciemno. Włosko włosko.
Jeśli nie znacie Antonio Carluccio to zapoznajcie się z nim koniecznie (uścisk dłoni tutaj).
Książka jest cudna. Lubię słuchać Antonia, podoba mi się jego nieperfekcyjny angielski wypowiadany chropowatym legato, czytając książkę słyszę ten głos - no może za wyjątkiem kilku momentów kiedy najwyraźniej gramatyka go przerosła i ktoś to naprawiał. To książka w której zdecydowanie jest co czytać - podzielona jest na rozdziały odpowiadające regionom Włoch, każdy z nich zawiera krótki rys geograficzno-historyczny pozwalający zrozumieć kształtowanie się kulinariów regionu, kilka przepisów oraz opis najważniejszych tradycji i specjałów regionu. Wszystko jest opatrzone pięknymi zdjęciami Alastaira Hendy'ego.
Regionalność Włoch to coś co Antonio zawsze mocno podkreśla w swoich książkach i programach. Myślę, że musi go mocno irytować popularne na Zachodzie ignoranckie podejście do Włoch jako narodu jednomyślnie od obcasa do cholewy wcinającego spaghetti carbonara i pizzę margheritę. Mieszkający na Zachodzie dobrze wiedzą o jakim stopniu ignorancji ja tu mówię. Dla tych, którzy w różnice regionalne chcieliby się zagłębić książka idealna.
Jestem w ciąż jeszcze na północy kraju (w książce), ale już do tego stopnia książkę oswoiłam, że rozstawać się z nią nie mam zamiaru i już do mnie płynie z wiecie której Amazonii.
Chcecie fotki? Oto fotki. Czy fotki fotek są zachęcające to nie wiem, jakby nie były to uwierzcie w słowo pisane.











  

8 komentarzy:

  1. O widzisz, a mnie na przyklad drazni Carluccio: calym, niestety, mocno seksistowskim nastawieniem w wielu przypadkach, probami robienia danej sytuacji zabawna, kiedy tak naprawde nie ma potrzeby... Ale z drugiej strony doceniam jego 50 lat doswiadczenia w kuchni. Na jego przepisach nigdy sie nie zawiodlam, jedna ksiazke posiadam, a przy okazji spojrze i na ta, bo dobrze sie zapowiada :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już bardziej mnie dzisiaj dobić nie mogłaś. Mnie, przygniecioną szybkim, intensywnym i nerwowym życiem warszawskim...

      Usuń
  2. Kasiu 1977: to taka trochę ogólno włoska postawa. Moja koleżanka z pracy ma męża Włocha i przez lata mieszkała we Włoszech, ale mówi, że ją wszech panujący seksizm i szowinizm, a także włoskie pojęcie rodziny dobijało i nie wytrzymała i wróciła (z mężem nie szowinistą)
    Kasiu H: tym, że makaron wcinam?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech ech... Ta książka WCALE nie jest dla mnie.
    Wcale jej nie chcę.
    Nienawidzę włoskiej kuchni, włoskiego, Włochów i całych Włoch!!!
    (chlip chlip!)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, te zdjęcia mnie dobijają sielsko-wiejsko-anielskie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie też właśnie te musiały podziałać skoro jakoś na nich zamiast na potrawach się skupiłam, z resztą chyba nie traktuję tej książki jako książki z przepisami.

      Usuń
  5. Droga Kuzynko Katarzyno,
    jeśli tylko zechcecie, to za rok zapraszam na nasze wiejskie włości. Cyprysów i pinii oraz winnic brak w tamtejszej okolicy, ale za to są swojskie lipy, topole i olchy. I może ugotujemy razem coś z włoska?

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zechcecie zostawić po sobie kilka słów

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...