W kwietniu BBC wypuściło serię programów o szyciu The Great British Sewing Bee - był to konkurs na najlepszego amatorskiego krawca w UK. Wygrała Ann Rowley, siedemdziesięciolatka, która szyła całe życie i zdecydowanie pamięta czasy kiedy kupowanie ubrań w sklepie było w pewien sposób nie na miejscu. Program był prosty w założeniu: co tydzień uczestnicy dostawali coś do przeróbki, coś takiego samego do uszycia i strój własnego wyboru (ale z tej samej kategorii) szyty dla żywego modela. To była druga seria, ale o pierwszej w ogóle się nie mówiło, to właśnie ta druga okazała się być absolutnym hitem. Program był bardziej niż oglądalny skoro nawet tacy ludzie jak mój mąż, który z tematem ma nie po drodze, go oglądali. Wpływ programu jest fizycznie widzialny na rynku. Nagle wszystkie sklepiki, które do tej pory sprzedawały materiały zasłonowe zaczęły sprzedawać także ubraniowe. Stoiska z wzorami do szycia także zaczęły się cieszyć większą popularnością. Kiedy szukałam maszyny do szycia i czytałam ich recenzje w różnych miejscach w sieci byłam zaskoczona ilością recenzji zaczynających się od 'kupiłam maszynę po obejrzeniu The Grat British Sewin Bee'! Nic tylko się cieszyć tą dostępnością wszystkiego do szycia niezbędnego.
Bluzka/tunika z racji swojego prostego kroju wydawała się idealna na początek, autorce też i dlatego ten właśnie projekt był dołączony do książki. No nie wiem czy ktoś zupełnie początkujący poradziłby sobie z tym wykrojem! Pierwszą rzeczą na której utknęłam był zamek. Jego wykrój był dziwny i został mi niewykończony dolny brzeg, który musiałam zakryć łatką. Udało mi się go wszyć tylko dlatego, że zamek, który kupiłam był dłuższy od podanego w instrukcji. Myślałam, że coś źle czytam, ale wygooglałam tą bluzkę i okazało się, że inni, którzy ją szyli mieli te same problemy. Drugim zongiem było jednoczęściowe podszycie wokół linii szyi i pach - instrukcja była niewykonalna i gdyby nie youtubowe tutoriale to bym sobie nie poradziła. Bluszczyna zajęła mi prawie całą niedzielę, ale w końcu się udało. Wygląda tak:
Jej, bardzo ładna. Nie wiem, jak w UK, ale u nas jest bardzo dużo sklepów z materiałami, z tym, że w ogóle nie opłaca się szyć - są tak drogie. Oczywiście mówię o rzeczach zwykłych, codziennych. Poza tym zawsze istnieje ryzyko, że coś jednak nie będzie leżało. Zdecydowanie wolę kupić gotowy ciuch w sklepie. Ale bardzo chętnie uszyłabym jakąś torbę:-)
OdpowiedzUsuńTu też są drogie, zwłaszcza te do craftu, ten akurat nie był drogi bo kupowałam go w sklepie fabrycznym. Do torby się przymierzam mam nadzieję, że z własnoręcznie robioną przyjadę do Polski :)
UsuńEwo jesteś niesamowita! Już się nie mogę doczekać, aż zacznę robić to samo :)
OdpowiedzUsuńKsiążka to bubel jednym słowem. Szkoda...
Moja Mama od zawsze kupuję Burdę z wykrojami :)
:)
UsuńKiedyś szyłam z Burdy, tutaj jej nie widziałam, a szkoda bo instrukcje z niej są bardzo przyjazne człowiekowi. Kupiłam ostatnio dwa wykroje z innych firm i jeszcze nie wiem jak się z nich szyje, ale nie mogę się doczekać aż sprawdzę.
Śliczna ta bluzeczka!:)
OdpowiedzUsuńdzięki ;)
Usuń