środa, 15 stycznia 2014

Z kuchni do łazienki. Olej kokosowy i zielona herbata.






Dzisiaj będzie krótko i na temat. Nie chcę tutaj udawać ani eksperta w dziedzinie żywienia ani kosmetologii tylko podzielić się dwoma kosmetykami pożyczonymi z kuchni które naprawdę działają.

Zielona herbata

W końcu znalazłam sposób na moje opuchnięte oczy (to eufemizm, ale lepiej brzmi niż wory pod oczami) który jest uno - skuteczny i duo - praktyczniejszy niż ziemniak. To lekkie (!) pocieranie opuchniętej skóry kostką lodu (owiniętą w muślin/ręcznik papierowy) zrobioną z dosyć mocnej zielonej herbaty. Efekt chłodzenia jest natychmiastowy, podobnie jak po zwykłej kostce lodu, ale mam wrażenie, że zielona herbata sprawia, że efekt utrzymuje się cały dzień i skóra pod oczami wydaje się przez cały dzień nawilżona i napięta. Patrzę w lustro i czuję się o kilka lat młodsza bez tego podocznego bagażu. Eureka!

Olej kokosowy

Olej kokosowy ma dziesiątki zastosowań (serio, wygooglajcie), ale ja wypróbowałam do tej pory tylko trzy: jako maska nawilżająca, krem nawilżający i środek do demakijażu. Bez względu na to jakiego oleju kokosowego używacie (jeśli używacie) w kuchni do gotowania, to na twarz powinno nakładać się tylko ekologiczny, tłoczony na zimno (to podobno kontrowersyjna wersja tego oleju). Olej kokosowy ma działanie bakteriobójcze i grzybobójcze oprócz tego, że świetnie nawilża każdy rodzaj skóry. Na dodatek pachnie cudownie.

 Oto moje wrażenia:
Olej okazał się świetny do demakijażu (nie używam kosmetyków wodoodpornych więc nie wiem jak sobie radzi z nimi, ale zwykłej maskarze daje radę).
Stosując jako maseczkę nakładam hojnie (tyle ile się da, bo to przecież olej nawet jeśli w słoiku jest w postaci stałej to jednak z twarzy nadmiar spłynie tak jak olej), zostawiam na 10 minut i ściągam namoczoną w gorącej wodzie i dobrze odciśniętą flanelką. Skóra jest po takiej masce jest niebywale nawilżona i miękka.
Stosuję olej kokosowy jako krem nawilżający tylko na noc rozsmarowując go bardzo cienką warstwą. Rano, po przebudzeniu się, skóra jest dalej nawilżona i miękka, ale w żadnym razie nie jest tłusta (mam cerę mieszaną). Mam wrażenie, że ten olej poprawia balans skóry nawilżając przesuszone miejsca (moje biedne suche policzki) bez zbytniego obciążania stref bardziej tłustych.  
A wy co przeniosłyście z kuchni do łazienki?



4 komentarze:

  1. Nobluniu, kokosowym wyleczyłam sobie alergię "podoczną", której nabawiłam się dzięki wyjątkowemu (...) kremowi pod oczy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Evo, ja niestety od czasu alergii rowniez z wiekszoscia kosmetykow musialam sie pozegnac. Aktualnie twarz toleruje jeden tylko krem Weledy (na bazie migdalowej) i oprocz tego uzywam najczesciej albo czystego olejku migdalowego (na poczatku byla oliwa z oliwek) oraz oleju kokosowego, ale znacznie rzadziej. I do tego czasami przygotowana mieszanka z kilkoma kroplami olejkow eterycznych (uzywam ich od nastu lat, tyle tylko, ze dawniej dodawalam je rowniez do kremow, nie tylko do 'mazidla' olejkowego).
    Herbacianych kostek lodu jeszcze nie testowalam, ale na szczescie sam lod na razie dziala ;)
    A poza tym to, o czym zapominamy najczesciej, to fakt, iz by poprawic wyglad naszej skory warto jest rowniez zmienic nasza diete, a nie tylko kosmetyki; nie ja jedna zauwazylam, ze odstawienie nabialu, minimum cukru i mniej weglowodanow rowniez w tej domenie potrafi czynic cuda.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Beo, ja oprócz alergii na orzeszki piniowe nie mam żadnych alergii pokarmowych, ale z wiekiem moja skóra robi się coraz bardziej wrażliwa. Szybko się na kosmetyki uczulam. Często się zdarza, że produktu nie zużywam do końca, bo zanim skończy się opakowanie kończy się moja na niego tolerancja. Weledy nie znam, ale właśnie sprawdziłam ich stronę i jest to nowa opcja.
    Co do diety to absolutnie się z tobą zgadzam. Cukier odstawiłam trochę temu (chociaż od święta zjem kawałeczek domowego ciasta) i nie brakuje mi go w życiu, ale nie jestem w stanie odstawić nabiału. Cukier jest dla mnie jednoznacznie zły, nabiał nie. Od kilku miesięcy ograniczam węglowodany i widzę pozytywne tego skutki ... nabiał to jest jednak coś co mnie trzyma, chociaż może wcale nie jem go tak dużo ... kilka łyżeczek greckiego jogurtu, kawałek koziego sera w sałatce, mleko w kawie raz dziennie ... Twoja alergia, Beo, ma więc jakąś pozytywną stronę - urodową, chociaż to może marne pocieszenie.
    Jeśli chodzi o dietę, to to co u mnie powoduje największą różnicę i widoczną prawie natychmiast (przede wszystkim bo białkach oczu) to picie wody!
    Uściski i jeszcze raz dziękuję za paczuszkę :)))

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zechcecie zostawić po sobie kilka słów

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...