środa, 6 marca 2013

Dziewczyna z ziemniakiem pod okiem


Poproszę o potraktowanie wpisu z przymrużeniem oka.

Zdaje się, że jedną z najważniejszych rzeczy w życiu jest posiadanie własnej teorii na każdy temat. Ułatwia nam życie to przykładanie własnej miary do rzeczy na których się w ogóle nie znamy. W pewien sposób oswaja nam to nieznane terytoria, sprawia że czujemy się pewnie na nieznanych wodach i jakoś tak uspokaja nasze sumienie. Posiadanie własnej teorii jest zawsze wygodniejsze niż przyznanie się do niewiedzy - co byłoby oczywiście uczciwsze. Szerzenie swoich teorii jest pomieszaniem ignorancji i arogancji, ale wiecie co? Wymyślanie tych teorii to jest świetna zabawa!

Wczoraj doznałam olśnienia i wymyśliłam sobie nową teorię tego dlaczego mam sówki pod oczami. Niech Was przy tym nie skręci. To w sumie zabawna teoria.

Poczytałam sobie trochę artykułów dostępnych w sieci na ten temat, obejrzałam kilka filmików (na przykład ten po polsku i ten po angielsku), ale jakoś mnie one nie zadowoliły, bo nie zaoferowały mi łatwej i taniej metody pozbycia się ich. Poza tym wszyscy traktują worki pod oczami jako cienie pod oczami, a ja mam sówki, które gdyby nie były workami nie byłyby cieniami. Krótko mówiąc nadmiar melaniny to u mnie nie problem. Więc co? Moja teoria numer jeden, że to wina wiecznie zawalonych zatok jakoś mnie samą przestała przekonywać. Musiałam ją sobie zastąpić, ale nic mi nie przychodziło do głowy aż właśnie do wczoraj ...

Wiecie dlaczego jam mam sówki pod oczami? Bo ma je mój mąż. Jego są naturalne, wrodzone, taki ma układ twarzy, po nim sóweczki odziedziczyły nasze dzieci. Ta na razie dla Was pewnie abstrakcja, ale już wyjaśniam.

Na pewno wiecie o tym (nawet jeśli to tylko teoria), że ludzie dobierając się w pary często dobierają sobie podobnych do siebie partnerów. Czasem jest to oczywiste, widoczne gołym okiem, czasem mniej oczywiste. Może to zależy od tego czy sami się sobie podobamy i czy nasze oblicze jest nam najmilszym i szukamy po prostu jego kopii? A może z podobnymi do siebie ludźmi czujemy się dobrze z innych powodów? Ja mam jasną cerę i niebieskie oczy, mój mąż ma ormiańską urodę. Jak widzicie ja nie szukałam lustra. Ale ...

Podczas świąt byliśmy u znajomych, znajomy trzasnął mi i mojemu mężowi fotkę i wrzucił na FB. Oboje siedzimy przy stole, patrzymy w tą samą stronę, tak samo przechylamy głowę, tak samo opieramy się o krzesła. On ma na sobie bordową koszulę a ja bordową sukienkę. Moja twarz jest dziwnie pociągła, nos wydłużony, brakuje mi tylko tego samego koloru oczu. Klony.

'Kto z kim przestaje taki się staje' nie dotyczy tylko i wyłącznie cech charakteru, dotyczy także wyglądu. Kopiowanie gestów, sposobu mówienia i manier jest zjawiskiem powszechnym i służy nawiązaniu więzi i porozumienia z ludźmi, których właśnie poznaliśmy. Robimy to też jeśli kogoś lubimy. Robimy to tym bardziej jeśli kogoś kochamy i mieszkamy z nim od wielu lat!

Oczywiście nasze rysy twarzy nie mogą się zmienić w diametralny sposób. Jednak jeśli mój mąż i dzieci mają naturalne sówki pod oczami, bo taki mają układ kości i mięśni twarzy to czy nie jest tak, że te mięśnie i te kości determinują to w jaki sposób się uśmiechają i jakie robią grymasy? A jeśli ja to kopiuję, to czy to nie może lekko zmienić układu moich mięśni twarzy skoro je od lat ćwiczę na ten ich sposób?

Patrząc na prawie wszystkie swoje uśmiechnięte zdjęcia z młodych lat widzę uśmiech tylko z jednej strony twarzy, tak na bok. Jestem sobie w stanie przypomnieć tylko dwa zdjęcia z tym grymasem zrobione w ciągu lat mojego małżeństwa. Uśmiecham się teraz na obie strony, lecz może trochę tak jak mój mąż?

Nie pomyślcie, że winię uśmiech za sówki pod oczami, może to zupełnie inne grymasy/lub ich brak
je powodują? Tak sobie na razie obserwuję, a w między czasie szukam tanich domowych sposobów na podkówki.

Pisząc, że szukam tanich i domowych powinnam napisać, że sama jestem wobec nich odrobinkę, ale tylko odrobinkę sceptyczna. Najczęściej bowiem słyszę o tym żeby jakiś produkt spożywczy zmielić, zetrzeć i rzucić na twarz, a wszystkie mikroelementy i witaminy zrobią w naszej skórze to i tamto. A przecież skóra jest organem, który po pierwsze ma nas chronić przed przenikaniem różnych czynników z zewnątrz, a po drugie nie posiada w sobie enzymów trawiennych, które potrafiłyby z owoców i warzyw te dobroci wyodrębnić. Jednak nie znaczy to, że takie maski pozostają bez wpływu na naszą skórę. Jeśli ktoś kiedyś posmarował spierzchnięte dłonie plasterkiem cytryny to o tym wie, może skóra nie wsiorbała w siebie przy tym witaminy C, ale stała się natychmiast gładsza i jaśniejsza. Takiej cytryny, ale pod oczy właśnie szukam.

Szukam, ale być może już znalazłam. Wiedząc, że największy problem z podkowami pod oczy mają kobiety o ciemnej karnacji wygooglałam sobie arabskie metody na zwalczanie tej przypadłości. Tytuł chyba zdradził czego one używają? Tak, surowych ziemniaków! Siedziałam więc dzisiaj rano przez dziesięć minut z połówkami plasterków (ekologicznych) ziemniaków pod oczami. Ziemniak był prosto z lodówki, więc przede wszystkim był miłym chłodzącym okładem dlatego spodziewałam się po nim fajnie ściągniętej skóry bez opuchlizny. Jakiegoż szoku doznałam kiedy po odjęciu cudownych plasterków moje oczy wydały się odrobinę bardziej spuchnięte. Kiedy się otrząsnęłam i dobrze sobie przyjrzałam doznałam drugiego szoku, bo podkowa pod jednym okiem zniknęła zupełnie. Ta nowa opuchlizna umiejscowiła się tam gdzie normalnie miałam wgłębienie pod podkówką, wypełniła je i zrównała z policzkiem. Drugie oko, pod którym ziemniak leżał pod innym kontem aż tak bardzo nie poprawiło swojego wyglądu. Nie wiem czy wiecie, ale gdybym udała się do gabinetu chirurgii estetycznej to tam zaproponowano by mi wypełnienie właśnie tych wgłębień. Więc jeśli moją alternatywą wobec zastrzyków pod oczy jest ziemniak, to zgadnijcie co wybieram?
Wybieram ziemniaki i kontrolę mimiki twarzy, muszę podpatrzeć kogoś kto nie ma sówek i małpować. Nie wiem jak długo utrzymuje się ziemniakowy efekt i czy nie jest jednorazowy, ale zobowiązuję się tu publicznie do trzymania ziemniaków pod oczami co rano i zbadania sprawy.

Fakt, że się starzeję i że moje worki pod oczami mogą wynikać z wieku i mogą być po prostu przemieszczonym spod gałki ocznej tłuszczem jest dla mnie nie do przyjęcia. Proszę więc nie burzyć mojego stanu ignorancji (będę arogancko udawać, że to nieprawda) w komentarzach ;) Moja teoria mi się podoba, bo przynajmniej mam winnego.  


Macie jakieś domowe sposoby na wory pod oczami to się podzielcie?

Próbowałam zielonej herbaty - na mnie nie działa, co więcej mam wrażenie, że farbuje mi skórę pod oczami
Krem na hemoroidy też próbowałam - działa minimalnie ;)

9 komentarzy:

  1. Po pierwsze, to ja żadnych sówek u Ciebie nie zauważyłam,a u Twojej pozostałej części rodzinki to i owszem. Po drugie przez chwilę myślałam, że ziemniak zafarbuje Ci skórę, tak jak czynią to młode ziemniaki przy obieraniu:-) Ale by było. He, he

    OdpowiedzUsuń
  2. to jedyne co widzę jak patrzę w lustro więc myślę, że inni też je widzą - w młodych ziemniakach to chyba farbuje skórka, nie? No a poza tym mam nadzieję, że jak się zobaczymy to po moich sówkach śladu nie będzie dzięki ziemniaczkom :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To taka uroda :) Ja mam spore sowki (po tacie), ktore, kiedy jestem zmeczona zamieniaja sie w "wielkie sowy"! Nigdy nie probowalam sie ich pozbyc. W sumie to nawet je lubie, chociaz nosze okulary, wiec pewnie troche sa ukryte. Pozdrawiam i dziekuje za taki fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  4. :) a mówisz, że okulary je zasłaniają? Czas się więc wybrać do okulisty, coś jakby mi się nagle wzrok pogorszył :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja to niby od kogo zaraziłam się sówkami? AB

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dwóch lat nie przespałam całej nocy, ba od roku nie przespałam dłużej niż 3 godziny jednym cięgiem, jak patrzą na swoją twarz to widzę dwie otchłanie, w których gdzieś tam na dnie są moje oczy:( Żaden ziemniak nie pomoże...

    OdpowiedzUsuń
  7. Przynajmniej masz ewidentnego winnego - chociaż to marne pocieszenie :(

    OdpowiedzUsuń
  8. co do cieni pod oczyma-moja zmora od wiekow, co z tego, ze cala twarz jest ok, ze maskuje je korektorem, jak i tak zawsze wylaza :/ taka uroda....masci na hemoroidy nie stosowalam, podobno jest jakis fajny krem Clinique likwidujacy je,ale jakos nie wierze,zwlaszcza,ze te na probe musialabym ok.70€ wydac podobno....exh...moze te ziemniaki wyprobuje..tansze nieco ;)
    Pozdrawiam Ewus :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zechcecie zostawić po sobie kilka słów

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...