Skończyłam.
To była bardzo ciężka praca. Popełniłam mnóstwo błędów i miałam momenty kiedy chciałam się poddać.
Jednak skończyłam. Pomimo miejscowych koślawości, niedokładności i tragicznego spodu (serio), bolących rąk i zakwasów w prawej łydce (serio) - było warto.
Quilt leży na łóżku Madzi. Madzi się podoba. Piotrek mówi, że czas na quilt dla niego. Magda się z nim kłóci, że najpierw ma być wielka poducha biedronka dla niej.
Może jednak najpierw spodnie dla mnie.
Od wielkich form muszę odpocząć.
Jesteś Bardzo Dzielną Niewiastą!
OdpowiedzUsuńPodziwiam upór, zapał i konsekwencję, której mi tak brakuje.
Jestem pod wrażeniem Twojej pracy i gratuluję :)
Choć zupełnie nie w moim stylu, to quilt jest naprawdę świetny.
A dziękuję, dziękuję. Jeszcze nie do końca do mnie dotarło, że ją skończyłam ;)
UsuńW moim tak, chętnie przyjmę, jak się znudzi:-)
OdpowiedzUsuńNie znudzi się, sis, albo zanim się znudzi to Ty wyśmigasz własną.
UsuńGratuluję!!!!
OdpowiedzUsuń1. uporu, determinacji i w końcu osiągnięcia celu :)
2. koloru, wzoru, wykonania (ja tam żadnych koślawości nie widzę :) - załóż inne okulary!! :)
3. zadowolenia dzieci, wszak walka o narzutę jest tego idealnym dowodem :)))))
Jak dla mnie bomba!
Dziękuję :)
Usuń1) jestem dumna z tego, że się nie poddałam :)
2) trochę koślawo jednak jest, walking foot dużo daje, ale to narzędzie jak każde inne i trzeba się nauczyć jak je używać, im dalej w las tym było lepiej, spód jednak nie nadaje się do pokazania ;)
3) i to było najważniejsze! W dodatku moje dziecko ścieli teraz rano łóżko bez gadania !!!
Ależ to cudne jest ! Jestem pod wrażeniem. Super!
OdpowiedzUsuńDzięki Madziu :)
Usuń